W końcu, po ciężkim tygodniu pracy, podczas którego każda myśl związana z organizacją jakiegoś wypadu krajoznawczego była szybko wywiewana nam z głów przez niezwykle porywisty wicher, nadszedł weekend, a wraz z nim - wymarzona pogoda na wycieczki. Do tej pory wątpiłam w mityczny, przedstawiany wręcz jako idealny klimat Sardynii, ale przyznaję, że obecnie panuje tu wspaniała aura. Temperatura powietrza dochodzi do 30 stopni w cieniu, wieje delikatny wiaterek, a niebo ozdobione jest niewielkimi, białymi barankami.
 |
Tempio di Antas |
W sobotę 12 lipca szybko spakowaliśmy do auta potrzebny sprzęt i wyruszyliśmy na zachód, w okolice miasteczka Fluminimaggiore, położonego w prowincji Carbonia-Iglesias. Naszym zamiarem nie było jednak odkrywanie przemysłowej historii tych okolic, chociaż jej ślady widzieliśmy w czasie wycieczki. Zmierzaliśmy natomiast do położonego w górach miejsca, w którym stoi antyczna świątynia Tempio di Antas.
 |
Tempio di Antas |
Świątynia ta stoi na ładnie zagospodarowanym terenie, nazywanym Parco Culturale Giuseppe Dessi. Po uiszczeniu opłaty za wstęp (4 euro za osobę) otrzymaliśmy zalaminowaną kartkę formatu A4, na której zamieszczono najważniejsze informacje o znajdujących się tu atrakcjach oraz plan sytuacyjny parku. Fajny pomysł, ale straszliwie niewygodnie się z tą kartą chodziło. Miłą niespodzianką były natomiast same bilety, które po oderwaniu części "biletowej" zmieniają się w przygotowane do wysłania pocztą widokówki.
 |
Parco Culturale Giuseppe Dessi |
Najpierw skierowaliśmy się do samej świątyni. Stojąca obecnie budowla została wzniesiona na przełomie I wieku p.n.e. i I wieku n.e., za panowania cesarza Oktawiana Augusta. Odrestaurowano ją za czasów Karakalli (w III wieku n.e.), a w czasach nowożytnych odnalazł ją generał Alberto La Marmora. Obecny stan jest efektem renowacji przeprowadzonej w 1967 roku.
Ciekawsze są wiadomości o dawniejszej budowli, której pozostałości znajdują się pod rzymską świątynią. Była to również świątynia, ale zbudowana przez Kartagińczyków, poświęcona bóstwu znanemu jako Sid Addir, czyli wcieleniu sardyńskiego boga Sardus Pater Babai - głównego męskiego bóstwa panteonu cywilizacji nuragijskiej.
 |
Tempio di Antas |
Tuż przy świątyni badania archeologiczne wykryły małą nekropolię, datowaną na późną epokę brązu oraz wczesną epokę żelaza (IX-VIII wiek p.n.e.). Niestety obecnie groby ukryte są przed wzrokiem turystów, ale ciągle trwają na ich terenie prace wykopaliskowe.
 |
W rzymskich kamieniołomach |
Spod świątyni wąska ścieżka prowadzi wśród wzgórz aż do rzymskich kamieniołomów. Aby do nich dotrzeć, trzeba przejść pod górę i w lesie odszukać miejsca, w których niegdyś pozyskiwano skały wapienne. Dodatkowo znajduje się tu mała święta jaskinia - miejsce kultu bóstw wodnych.
 |
Rzymskie kamieniołomy i święta grota |
Na tym nie kończą się atrakcje parku archeologicznego. Wróciliśmy prawie do budki biletowej i zgodnie ze wskazówkami na planie oraz kierunkowskazami podeszliśmy na wzgórek, gdzie zachowały się pozostałości wsi z czasów, gdy na Sardynii dominowała cywilizacja nuragijska. Gdybyśmy mieli więcej motywacji, to wystarczyło pójść dalej w tamtym kierunku i rzymską drogą dojść do jaskini Su Mannau. Może następnym razem?
 |
Wioska nuragijska |
Z Tempio di Antas ruszyliśmy żwawo na południe, aż na sam kraniec Sardynii, gdzie wśród wód Morza Śródziemnego leży maleńka wysepka Sant'Antioco. Zanim jednak do niej dotarliśmy, przejechaliśmy przez miasta Iglesias oraz Carbonia. Nazwa tego drugiego miasta nieprzypadkowo przywodzi na myśl węgiel - Carbonia została założona na rozkaz Benito Mussoliniego w 1938 roku jako ośrodek wydobycia węgla. W latach 70-tych kopalnie zamknięto, ale nieczynne szyby nadal stanowią charakterystyczny element krajobrazu, przywodzącego na myśl widoki znane nam ze Śląska.
 |
Rzymski most przed Sant'Antioco |
Wysepka Sant'Antioco jest obecnie połączona z Sardynią mostem, więc dostaliśmy się na nią suchą oponą. Tuż przed wjazdem na wyspę zauważyliśmy stojący na łące most rzymski, ale zatrzymaliśmy się przy nim dopiero w drodze powrotnej. Główne miasto wyspy, również noszące nazwę Sant'Antioco, od razu przypadło nam do gustu. W przeciwieństwie do Capoterry i Quartu Sant'Elena, które są miejscowościami całkowicie bez wyrazu, Sant'Antioco ma w sobie to coś, co powoduje, że aż chce się po nim chodzić i szukać ładnych ujęć do fotografii.
 |
Sant'Antioco |
Jednak zanim ruszyliśmy na spacer nadeszła pora lunchu, który zjedliśmy w typowo włoskim stylu - sałatka z tuńczykiem i kanapka z mozzarellą, pomidorem i szynką prosciutto. Po takim posiłku odzyskuje się siły, ale nie ogarnia nieznośna ociężałość. Posileni ruszyliśmy pod górę, od nabrzeża wędrując do starego centrum miasteczka.
 |
Sant'Antioco |
Przed wycieczką przygotowałam sobie ściągawkę, co w Sant'Antioco należy zobaczyć, ale okazała się ona niekompletna. Pierwszym zaskoczeniem było stojące przy ulicy, między budynkami mieszkalnymi, okazałe rzymskie mauzoleum. Struktura ta, znana jako "Su Tribuna", jest podobno typowa dla schyłkowego okresu republikańskiego i początków Cesarstwa Rzymskiego. Zachowany obecnie fragment ma kształt piramidy o wysokości 4 metrów, wzniesionej z kamiennych bloków, pochodzących z wcześniejszych budowli punickich.
 |
Mauzoleum rzymskie w Sant'Antioco |
Idąc dalej w górę mijaliśmy piękne budynki, niektóre właśnie przechodzące renowację, mniejsze i większe place oraz niezwykle urocze domki. W końcu dotarliśmy do samego centrum, którego główną ozdobę stanowi kościół Basilica minore di S. Antioco Martire, zbudowana nad grobem świętego. To jeden z najstarszych kościołów na całej Sardynii, wzniesiony w V wieku na planie krzyża greckiego. W XII wieku bazylikę przebudowano i powiększono, a w XVIII wieku dodano późnobarokową fasadę. Wysoka dzwonnica stojąca przy bazylice została dobudowana w XIX wieku.
 |
Basilica minore di S. Antioco Martire |
Spod bazyliki ruszyliśmy w kierunku sugerowanym przez liczne brązowe kierunkowskazy - zawsze kuszące nas do dalszej eksploracji. Podeszliśmy pod fortecę "Su Pisu", zbudowaną na początku XIX wieku w celu obrony miasta przed najazdami z Tunezji. Zastaliśmy zamkniętą bramę i kartkę z prośbą o kontakt z lokalnym Muzeum Etnograficznym. Trochę było nam szkoda, ale nie chwyciliśmy za telefon - jak się okazało, była to słuszna decyzja.
 |
Forteca Su Pisu |
Dalsza droga prowadziła aż na akropol, na którym po jeden stronie rozciąga się rozległy teren kartagińskiej nekropolii, a z drugiej - fortyfikacje zarówno z czasów punickich, jak i rzymskich. Znajdują się tam także skromne pozostałości rzymskiej świątyni, w postaci fragmentów kolumn.
 |
Kartagińska nekropolia w Sant'Antioco |
Obeszliśmy wzgórze akropolu dookoła i doszliśmy do Muzeum Etnograficznego. Po chwili wahania zdecydowaliśmy się zbadać bliżej temat biletów wstępu, a nie była to sprawa prosta. Można było wykupić rozmaite kombinacje biletów, uprawniające do wizyty w wielu zabytkowych miejscach Sant'Antioco. Ostatecznie wybraliśmy wariant pośredni, czyli wstęp do samego muzeum, do fortecy oraz do miejsca nazywanego tajemniczo "wioską hypogeum". Zapłaciliśmy po 4 euro od osoby dorosłej, dzieci miały wstęp gratis.
 |
Akropol i pozostałości świątyni z okresu rzymskiego |
Samo Muzeum Etnograficzne to kilka pomieszczeń, w których zgromadzono typowe dla skansenu eksponaty - narzędzia rolnicze, meble, szmaciane laleczki. W sumie bardzo nam to przypominało podobne wystawy polskie, widocznie życie wiejskie toczyło się w różnych zakątkach Europy w podobnym stylu.
 |
Muzeum Etnograficzne w Sant'Antioco |
O wiele ciekawszym doświadczeniem okazała się ta "wioska hypogeum". Hypogeum to z definicji encyklopedycznej podziemne pomieszczenie z nadbudową, przeznaczone na miejsce pochówku zmarłych. W przypadku Sant'Antioco jest to cały kompleks podziemnych pomieszczeń, wykutych w tufie wulkanicznym w czasach punickich, pomiędzy VI i III wiekiem p.n.e. Oryginalnie stanowiły one część nekropolii, którą widzieliśmy po drugiej stronie wzgórza akropolu.
 |
Podziemna wioska w Sant'Antioco |
Każdy grobowiec składał się z korytarza prowadzącego do komory grobowej. W czasach rzymskich niektóre grobowce połączono ze sobą podziemnymi korytarzami, a w okresie wczesnochrześcijańskim przekształcono je w katakumby, znajdujące się m.in. pod bazyliką.
 |
Pod ziemią, w grobowcu punickim |
Ostatnim punktem programu była wizyta na terenie fortecy "Su Pisu", z której mieliśmy okazję podziwiać panoramiczne widoki na miasteczko. Zameczek jest maleńki, ale ładnie odrestaurowany i kameralny.
 |
Widok z fortecy na Sant'Antioco |
Zanim wyruszyliśmy w drogę powrotną w kierunku Capoterry, zajrzeliśmy jeszcze do oddalonego o kilka kilometrów miasta portowego Calasetta, ale zmęczenie dawało nam się we znaki i postanowiliśmy zawracać. Wyspa Sant'Antioco oczarowała nas od pierwszego do ostatniego spojrzenia, zachęcam do odwiedzenia tego cudownego zakątka.
Mając do wyboru trasę śródlądową oraz przybrzeżną, zdecydowaliśmy się jechać na wschód wzdłuż morza. Mieliśmy zresztą chytry plan, zakładający postój w znanej nam z poprzedniej wizyty na Sardynii Puli. W centrum tego miasta podają rewelacyjną pizzę, a zanim dojechaliśmy na miejsce była już prawie siódma wieczorem. Szybko zajęliśmy stolik, złożyliśmy zamówienia, chociaż dziwiło nas nieco, że jakoś mało gości zasiada do kolacji. Niepotrzebnie! Zanim przyniesiono nam świeżo upieczone pizze, prawie wszystkie miejsca w restauracji zdążyły się zapełnić.
 |
Pizza z Puli |
Kolację zjedliśmy z wielkim apetytem, a jako oprawa muzyczna towarzyszyły nam występy duetu, który ze sceny stojącej przy placu wykonywał największe przeboje muzyki lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Nieźle im szło, chociaż w pierwszym momencie miałam wrażenie, że wykonują
Englishman in New York po włosku... Po dwóch szklaneczkach piwa Ichnusa język wykonawców nie miał już zresztą aż tak wielkiego znaczenia. Następnego dnia wyruszyliśmy w poszukiwaniu idealnej sardyńskiej plaży, ale to już zupełnie inna bajka!
 |
Basilica minore di S. Antioco Martire |