niedziela, 25 maja 2014

Siedemnaście mgnień wiosny z Quartu Sant'Elena

Pierwsza wizyta na Sardynii składała się z w głównej mierze z pobytu w mieście Quartu Sant'Elena. Owszem, wychylałam z niej nosa, ale sporo czasu spędziłam na spacerach i wypatrywaniu lokalnych ciekawostek. Jako miłośniczka historii, zwłaszcza antycznej, nie znalazłam w Quartu zbyt wielu atrakcji, ale wiosenną porą miasteczko i tak okazało się miejscami całkiem urocze. Sporo w nim jednak zakątków zaniedbanych, niestety...
Boczna uliczka w Quartu Sant'Elena
Zastanawiała mnie dziwna, według moich standardów, nazwa miasta. Z podręcznego źródła wiedzy (czyli Wikipedii) dowiedziałam się, że pochodzi ona z połączenia dwóch faktów związanych z osadą. Po pierwsze, jest ona oddalona od Cagliari o cztery mile (po łacinie Quartum miles), a po drugie - przejeżdżała tędy niegdyś święta Helena, matka rzymskiego cesarza Konstantyna Wielkiego.
Tym skuterem święta Helena raczej nie przejeżdżała przez Quartu, ale kto tam ją wie?
Głównymi zabytkami w Quartu Sant'Elena są kościoły, w tym Sant'Elena Imperatrice, czyli pod wezwaniem świętej Heleny, Santa Maria Cepola (obecnie w mocno zrujnowanym stanie, niedostępny dla wiernych i turystów) oraz Sant'Agata.
Chiesa di Sant'Elena

Chiesa di Sant'Elena
Chiesa di Sant'Efisio
W pobliżu Quartu Sant'Elena znajduje się, jak i na całej Sardynii, wiele nuragów, ale najciekawsze okazały się dla mnie Saliny Molentargius, stanowiące park krajobrazowy oraz ptasi raj. O nich jednak może już innym razem (najlepszym momentem będzie ten, kiedy dorobię się dobrego teleobiektywu).











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz